Powrót z dalekich stron Polski, wiele godzin spędzonych w pociągu. Zahaczyłam o 3 województwa najwięcej czasu spędzając jednak w Krakowie, gdzie wraz z przyjaciółmi spędziłam urodzinowo-imprezowy czas. Impreza była baaaardzooo udana. I teraz czas pochwalić się czym zostałam obdarowana:
Prezent numer 1 to bez wątpienia dysk zewnętrzny o którym marzyłam od dawna, ale zawsze jakoś były inne wydatki. Dokładnie taki chciałam - różowy ;)
Dostałam również różowy budzik, którego zadaniem jest budzenie mnie do nowej pracy. Tyle, że nienawidzę cykania zegarków, więc zegarek stoi jako ozdoba bez baterii :)
I coś na słodko: wielki kolorowy różowy lizak :)
I jeszcze kilka innych, lecz te 3 różowe prezenty są najbardziej oryginalne :)
Takie to miałam różowe urodziny! :D
... ... ...
Kolejna niespodzianka, która mnie spotkała to wygrane candy w Aśkowie
Moja pierwsza wygrana w tego typu zabawach blogowych.
I na deser:
listonosz przyniósł mi dziś mini sztalugi, które zamówiła jakiś czas temu w Internecie.
Pisząc ten post przypomniał mi się ulubiony wierszyk z przedszkola Samochwała :)
I tak tytuł postu został automatycznie zmieniony :)
Zabieram się za ogarnięcie tych kilku metrów kwadratowych na których przyszło mi mieszkać.
Nie ma gdzie postawić nogi, a łóżko jest tymczasową przechowalnia ciuchów :)
A zatem spóźnione Sto lat i dużo radości z prezentów :)
OdpowiedzUsuńłeeee, ile różu :O :D
OdpowiedzUsuńAle fajne prezenciki, ktoś tu ma szczęście!
OdpowiedzUsuń