Nie do pomyślenia w lipcu - rozchorowałam się. Poleżałam kilka dni w łóżku ledwo żywa z wysoką gorączką. Kiedy już gorączki nie było haftowałam. Wynalazłam w gazetce wzór i działałam. Jeszcze tylko dokończę obszywać i gotowa :) spożytkowałam czas choroby i powstało coś fajnego. Zadowolona jestem z efektu - jeszcze nie końcowego.
Śliczny. Taki delikatny.:)
OdpowiedzUsuńNie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - ładną serwetkę skombinowałaś!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńObrusik będzie śliczny. Ja się jeszcze nie dorobiłam swojego. Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie po wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuń